czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 3

Minął tydzień od wypadku, nadal leżałam w szpitalu i chociaż jak tylko mogłam próbowałam przypomnieć sobie, choćby najmniejszą cząstkę mojego życia, nie udawało mi się to. Ronnie i Justin codziennie mnie odwiedzali opowiadali dawne sytuacje głośno śmiejąc się wspominając zabawne chwile. Ja tylko potakiwałam i fałszywie uśmiechałam się by nie zrobić im przykrości. Jednak to co naprawdę czułam, co siedziało w środku mnie było najgorszym koszmarem. Każdej nocy słyszałam pisk opon i gwałtownie padające na moje oczy strumienie jasnego światła. Było to moje jedynie wspomnienie. Po takim śnie codziennie budziłam się zalana potem i rozhisteryzowana, a resztę nocy spędzałam na wierceniu się w łóżku nie mogąc znaleźć sobie wygodnej pozycji. Miałam ochotę krzyczeć tak głośno by usłyszało mnie całe miasto, wewnątrz krzyczałam jak najgłośniej mogłam lecz dźwięk nie wydobywał się na zewnątrz. Nikt nie mógł usłyszeć mojego wołania o pomoc. Gdy nikt nie patrzył niekontrolowany potok łez wylewał się z moich oczu. Miałam dosyć każdego centymetra tego pokoju, pielęgniarek i lekarzy, którzy byli naprawdę bardzo mili, jednak ja odbierałam to odwrotnie i odpychałam ich od siebie nie odpowiadając na zadane mi pytania i bezskuteczne próby rozmowy. Zamknęłam się w swoim własnym, wewnętrznym świecie, do którego nikogo nie wpuszczałam, wolałam zostawić swoje myśli dla siebie niż dzielić się nimi z resztą świata.
-...Siedziała tam chyba z cztery godziny aż w końcu ktoś ją wypuścił... Demi czy ty mnie w ogóle słuchasz?- usłyszałam donośny głos mojej rzekomej przyjaciółki, o której nie wiedziałam praktycznie nic
-Tak, pewnie.- odpowiedziałam cicho ponownie wbijając wzrok w sufit.
 Po chwili poczułam na sobie przenikliwe spojrzenie padające ze strony Justina. Ukradkiem oka spojrzałam na niego, siedział na krześle naprzeciwko mnie i opierając się dłonią o brodę ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał się we mnie. Z lewej strony chcąc czy nie chcąc słyszałam dobiegający monolog Ronnie. Czułam jakby przeszywający wzrok chłopaka wkradał sie w moją duszę i rozwiązywał zagadki mojej psychiki. Ta sytuacja była dla mnie tak męcząca, że po paru sekundach gwałtownie odwróciłam głowę uciekając od wzroku Justina. W tym samym momencie drzwi od sali otworzyły się, a do środka weszła pielęgniarka z tacą w dłoni, a na niej postawionej misce.
-Czas obiadu kochanie.- zwróciła się do mnie życzliwie
-Ja jej pomogę.- powiedział chłopak i wziął od niej tacę siadając obok mnie.
-To ja pójdę na stołówkę i coś przegryzę. Umieram z głodu.- Ronnie odparła z szerokim uśmiechem i razem z pielęgniarką wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi
Fizycznie czułam się coraz lepiej więc złapałam za mały pilot przymocowany do łóżka i nacisnęłam duży, czerwony guzik znajdujący się na nim. Górna część łóżka powoli podniosła się do pozycji siedzącej, a ja poprawiłam leżąca za mną poduszkę i przetarłam dłońmi zmęczoną twarz.
Spojrzałam w bok, Justin wziął właśnie do dłoni miskę i łyżkę wpatrując się we mnie. W środku naczynia znajdowała się zupa pomidorowa, którą lubiłam więc nie wybrzydzałam na jedzenie.
-No to...za Justinka.- powiedział chłopak nabierając na łyżkę zupę i tanecznym ruchem włożył mi ją do ust.
Zaśmiałam się głośno rozbawiona tą sytuacją. Zjadłam połowę posiłku po czym z poważną miną spojrzałam na towarzysza.
-Daj, chcę spróbować sama.- powiedziałam stanowczo kiwając głową w kierunku naczynia
On zmarszczył brwi i niepewnie położył tacę na moich kolanach. Miskę postawił na niej i złapał moją prawą dłoń. Otworzył ją powoli, włożył łyżkę i mocno zamknął ją z powrotem. Trzęsącym się ruchem włożyłam łyżkę do cieczy i nabrałam porcję posiłku, która natychmiast wylała się i wróciła na swoje miejsce. Głośno westchnęłam i powtórzyłam wcześniejszą czynność. Robiłam tę samą rzecz około dziesięciu razy, ale ona nadal nie przynosiła żadnego skutku i zupa ciągle lądowała w naczyniu.
-Cholera.-szepnęłam-Cholera!- krzyknęłam samowolnie odrzucając z moich kolan tacę z zupą. Ona szybko obróciła się w powietrzu i wylądowała na białej podłodze. Przed chwilą jeszcze czysta posadzka z sekundy na sekundę coraz bardziej pokrywała się pomarańczową cieczą.
-Nie mogę sama nawet zjeść cholernej zupy! Jestem bezużyteczna, bezwartościowa. Jaki jest sens tego czy będę żyła czy też nie? Po prostu mnie zabijcie i darujcie mi tych cierpień. To wszystko nie ma sensu, nic nie ma sensu!- krzyczałam tak głośno jak tylko mogłam, łzy zebrały się w moich oczach, a już po chwili spływały po moich policzkach, ciężko oddychałam wlepiając puste spojrzenie w pościel. Poczułam na swojej dłoni, dłoń Justina. Spojrzałam na niego przez zapłakane oczy, po jego twarzy również spływały słone kropelki. Po chwili do sali wbiegły dwie pielęgniarki, a za nimi sprzątaczka z mopem i wiadrem wody, od razu zabierając się do sprzątania zupy, którą wyrzuciłam. Kobiety w białych fartuszkach złapały mnie za ręce z obu stron i spuszczając łóżko położyły mnie powoli na nim.
-Zabijcie mnie! Zabijcie mnie. Zabijcie mnie...-powtarzałam z każdym wyrazem spuszczając głośność wypowiedzianych słów
Po tym natychmiast poczułam igła wbijaną w wewnętrzną część przedramienia. Byłam pewna, że dostałam dawkę leku uspokajającego, bo już po chwili poczułam znużenie, aż w końcu oczy całkowicie mi się zamknęły, a ja trafiłam do krainy Morfeusza.
*
Patrząc na teraz śpiącą spokojnie dziewczynę, którą kochałem ponad życie nie mogłem opanować kolejnej fali łez. Była to jedyna osoba, którą tak kochałem. Dałbym się za nią zabić. Nigdy nie chciałem by poczuła jakikolwiek ból, nie ważne czy byłby to ból psychiczny czy fizyczny. A teraz sam byłem świadkiem jak błagała o śmierć. To przeżycie było najokropniejszym momentem w moim życiu. Nie mogłem wytrzymać widoku jej w takim stanie. Była wściekła, roztrzęsiona, smutna, zdesperowana, a zarazem taka niewinna i nie zdająca sobie sprawy z tego co tak naprawdę robi. A ja jedyne co mogłem zrobił było wpatrywanie się w nią, będącą w tak strasznej formie. Od czasu wypadku, za każdym razem kiedy ją widziałem moje serce łamało się na tysiące małych kawałków. Nie mogłem pojąć tego, że ona naprawdę nic nie pamięta. Nie pamięta naszych wspólnie spędzonych chwil, kiedy rozkoszowaliśmy się każdą sekundą bycia razem.
A co jeśli... ona nigdy nie przypomni sobie kim tak naprawdę jestem i co do mnie czuła jeszcze tydzień temu?

**
Następny rozdział dodany, mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Trochę mi przykro, że pod poprzednim rozdziałem było tak mało komentarzy
czytasz = komentujesz :)

5 komentarzy:

  1. rozdział jest fajny :) I zazdroszczę że dodawanie ich idzie ci w takim tępię bo ja meczę się pół miesiąc z jednym :/ Ale jak wspomniałam był cudowny, aż miałam łzy w oczach w pewnym momencie. Nie moge doczekac się nowego. <3
    -Kiinia

    OdpowiedzUsuń
  2. Daruj,że komentuję dopiero teraz, ale mam straszne zaległości w blogach i nigdy nie mogę wyrobić się na czas. Co do opowiadania, dzisiaj nadrobiłam wszystkie rozdziały i muszę przyznać,że piszesz bardzo dobrze. Brakuje Ci praktyki, ale jeśli będziesz dużo pisać wyrobisz się. Widzę to nawet w Twoich rozdziałach, kolejny zawsze jest choć odrobinę lepiej dopracowany od poprzedniego ;) Oby tak dalej ! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Daruj,że komentuję dopiero teraz, ale mam straszne zaległości w blogach i nigdy nie mogę wyrobić się na czas. Co do opowiadania, dzisiaj nadrobiłam wszystkie rozdziały i muszę przyznać,że piszesz bardzo dobrze. Brakuje Ci praktyki, ale jeśli będziesz dużo pisać wyrobisz się. Widzę to nawet w Twoich rozdziałach, kolejny zawsze jest choć odrobinę lepiej dopracowany od poprzedniego ;) Oby tak dalej ! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Daruj,że komentuję dopiero teraz, ale mam straszne zaległości na blogach i nigdy nie mogę wyrobić się w czasie. Co do opowiadania, nadrobiłam dzisiaj wszystkie rozdziały i muszę przyznać,że piszesz bardzo dobrze. Brakuje Ci praktyki, ale jeśli będziesz dużo pisać to szybko się wyrobisz. Widzę to nawet czytając rozdziały, bo kolejny jest choć odrobinę lepiej dopracowany od poprzedniego. Oby tak dalej ! Pozdrawiam [ be-my-hope]

    OdpowiedzUsuń